Dropshipping vs. Fakeshipping – gdzie leży różnica?
Dropshipping to popularny, w pełni legalny model biznesowy, który opiera się na współpracy sprzedawcy z zewnętrznym dostawcą. Klient kupuje produkt od przedsiębiorcy, który nie przechowuje towaru w swoim magazynie, lecz przekazuje zamówienie swojemu partnerowi biznesowemu (np. producentowi, hurtownikowi, dystrybutorowi). Partner pakuje i wysyła produkt bezpośrednio do klienta. Model ten pozwala m.in. na zmniejszenie kosztów transportu czy magazynowania, a także jest korzystny dla środowiska (mniejszy ślad węglowy przy transporcie).
Fakeshipping działa jednak inaczej – i stanowi poważne zagrożenie. W tym przypadku przedsiębiorca tworzy stronę internetową, która do złudzenia przypomina typowy sklep e-commerce. Strona często wykorzystuje frazy takie jak „koszyk” czy „zakupy”, jednak w rzeczywistości jest to fasada. Konsument nie zdaje sobie sprawy z tego jakiego rodzaju umowę (a w zasadzie umowy) zawarł. Klient nie jest bowiem przed zakupem dostatecznie wyraźnie poinformowany, że tak naprawdę kupuje produkt nie u polskiego przedsiębiorcy prowadzącego stronę do złudzenia przypominającą zwykły sklep, tylko gdzieś od kogoś np. w Azji. Brakuje wyraźnej informacji przy produkcie, że oprócz umowy sprzedaży jest zawierana umowa pośrednictwa oraz dokładnego wskazania jakie są składowe płaconej przez konsumenta ceny – ile kosztuje towar, a ile usługa pośrednictwa. Sam zapis w regulaminie o pośrednictwie (niekiedy dosłownie w jednym miejscu) to za mało. Gdyby była podana cena produktu i koszt usługi pośrednika, sprawa byłaby jasna. Izba Gospodarki Elektronicznej nazwała to zjawisko „pozornym dropshippingiem”, a twórcy portalu centrumkonsumenckie.pl „fakeshippingiem”.