Po co opowiadać o tym na zewnątrz, skoro to kwestia, przynajmniej na pozór, wewnętrzna? Otóż — tak sobie myślę — dobrze jest powierzać projekty ludziom, których łączy rzeczywista więź. Kiedy jesteśmy w pracy — pracujemy, wymagamy od siebie i innych. Ale z tyłu głowy wciąż przyświeca myśl, że ma to sens i że robimy to we wspólnym celu, wspólnymi siłami. A gdy przychodzi czas na integrację, możemy na siebie patrzeć. A nawet rozmawiać z szerokim uśmiechem 🙂 To daje nam motywację i pewność, że w takim teamie sprostamy każdemu wyzwaniu (powiało banałem, ale co zrobić, gdy to takie proste?).
6. Bydgoski Hackathon — byliśmy, zobaczyliśmy, szanujemy
Noce po spotkaniach integracyjnych nie należą do najdłuższych, a już w sobotnie przedpołudnie mieliśmy przed sobą kolejne wyzwanie. Jako partnerzy i sponsorzy 6. Bydgoskiego Hackathonu (na który zapraszałem w poprzednim Wise Monday) pojawiliśmy się w imponujących Młynach Rothera, aby wcielić się w rolę — miejmy to już za sobą — mentorów.
Cóż, okazało się, że część drużyn nie spała w ogóle, inna rotacyjnie po godzinkę czy dwie. Jak tu spać, gdy na stworzenie koncepcji, cyfrowego narzędzia i prezentacji jest zaledwie doba?